
W nie-dualnym postrzeganiu i opisie natury rzeczywistości robimy rozpaczliwą próbę wyrażenia i opisu językiem ludzkim, z natury dualnym, procesu i fenomenu, który nie da się opisać, wyrazić ani przekazać, ponieważ jest poza kategoriami „zrozumienia”, „wiedzy”, a leży w jakości postrzegania. To jest jak trick z obrazkiem 3D z ostatniej strony czasopisma. Aby dostrzec w plątaninie kresek, kolorów i kształtów „ukryty” trójwymiarowy obraz musisz trochę rozluźnić gałki oczne, zmienić nawykową odległość stronicy od oczu i powiedzmy lekko „zdysocjować” swoja uwagę, dać sobie trochę „luzu” inaczej mówiąc. Po którejś z kolei próbie (o ile nie zniechęcisz się do tej pory) nagle dostrzegasz „trzeci” wymiar i z plątaniny płaskich kresek pojawia się trójwymiarowy obraz, dajmy na to tulipana. Następuje to niespodziewanie, w jednej chwili dostrzegasz i obrazek już nie jest tym samym, którym był przed chwilą, choć w gruncie rzeczy od chwili wydruku nie zmienił się o jotę.
Dokładnie tą jakość postrzegania miał na myśli jeden z nauczycieli w słowach: „gdy uderzą cię w jeden policzek, nadstaw drugi.” Dając tym samym bliźniemu szansę i okazję na dostrzeżenie prostego faktu, że krzywdząc ciebie, krzywdzi samego siebie. Za pierwszym razem (dosłownie i liczebnie też) nie dostrzegł, może spostrzeże za drugim? Przewrotne, nieprawdaż?
Ta przewrotność jest sposobem na „odwrócenie” sposobu postrzegania: od postrzegania z perspektywy oddzielnego „ja”, na postrzeganie całościowe. Istnieje jeden byt, jedna osoba, jedna świadomość, z której i w której utkany jest cały wszechświat i wszystko czym jesteśmy jest wielością form przejawienia jednego bytu. W jednym bycie nie ma innych, „osobnych” bytów i poczucie oddzielenia, poczucie „bycia” osobną jednostką jest iluzją, rodzajem snu, zabawy, jednej świadomości bawiącej się sama ze soba w rodzaj „chowanego”. Samo zjawisko dualizmu ludzkiego świata, ludzkiego postrzegania, też w istocie jest jedną z form przejawienia, tak samo istotną jak dajmy na to pewien gatunek meduz, czy gwiezdny pył, czy flara słoneczna.
Często zastanawiamy się nad ludzkim cierpieniem stworzonym przez poczucie wyobcowania, oddzielenia. Jest ono tym samym, czym każda z form przejawienia, równie „dopuszczalna”, równie „ważna”, poprzez sam fakt, że jest, że istnieje. Można potraktować to jako swoisty experyment zaistniały na zasadzie: a dlaczego by nie? Byt, istnienie „wydziela” cząstkę siebie poprzez stworzenie iluzji oddzielenia i doświadcza istnienia w tej formie, w ten sposób. Niezła zabawa. Rodzaj eksploracji poprzez negację. Rodzaj zabawy istnienia, w istnieniu, w bycie osobnym „istnieniem”.
Dosyć radykalne ujęcie. Z tej perspektywy ludzkie dramaty, cała nie-ludzkość ludzkiego świata nabiera cech farsy, zabawy, nikt się nie rodzi, nikt nie umiera, to co „oddzielne” jest nieoddzielne, jest jedynie (ale też aż-każda forma jest równoważna) przejawioną formą w ciągłej przemianie. Każda forma jest równoważna, ponieważ każda jest w istocie tym samym: formą istnienia przejawioną w istnieniu, ale też każda jest inna, ponieważ ta inność jest innym rodzajem doświadczenia.
Zupełnie jak na balu przebierańców-udajesz kogoś innego i wszyscy się dobrze bawią. Do czasu, aż ci sie znudzi.
Podobnie jest z poczuciem oddzielenia. Gdzieś na dnie drzemie poczucie, że coś jest „nie tak”, „coś tu nie gra”. W pewnym momencie decydujesz się coś z tym zrobić.
Ten dyskomfort wyobcowania pcha ludzi w wiele działań i pogoni ukierunkowanych na ogół na jakiś cel mający jakoby zapewnić uczucie pełni, zniwelować bolesne „oddzielenie”.
Cała nasza kultura masowa jest tworem tej pogoni, łącznie z religiami i „duchowością”. W gruncie rzeczy nie ma różnicy czy gonisz za kolejnym super autem, za kolejnym związkiem czy za kolejnym guru, ponieważ już tym wszystkim jesteś.
Calutki czas jesteś tym i w tym za czym tęsknisz i czego szukasz. Jesteś z tego zbudowany, oddychasz tym, jesz to, czujesz to, patrzysz na to, ponieważ jest to wszystkim co jest.
Podobnie jak z kreskówką 3D ze wstepu, gdy już dostrzeżesz jest oczywista, zanim dostrzeżesz jest dżungla kresek. Chodzi o rodzaj postrzegania. Co by było, gdybyś się nagle „kapnął”, że wszystko co się dzieje jest rodzajem przestrzennego filmu?
W filmie postać, jej działanie i jej otoczenie są tym samym. Wyświetlanym, „dziejącym się” obrazem.
W takim razie kto ogląda film w którym ty jesteś „główną” postacią? A może raczej ten kto ogląda i sam film są jednym i tym samym?
Popatrz chwilę w ten sposób. Jeden byt, jedna świadomość, wiele form, wiele przejawień, ciągłe doświadczanie i przemienianie się.