Innymi słowy

Innymi słowy: będąc zamknięty w skorupie swojego nawykowego „ja” postrzegasz strumień zdarzeń poprzez filtr swoich oczekiwań, awersji, lęków, projekcji i w gruncie rzeczy przez cały czas stawiasz warunek: ten świat ma dziać się jak ja chcę i cierpisz, jeżeli tak się nie dzieje, lub eksplodujesz ze szczęścia i zdumienia, jeżeli czasem tak się zadzieje. Sam wsadzasz się na huśtawkę od paniki do ekscytacji i z powrotem. Tymczasem wszystko dzieje się samo przez się, bez „twojego” udziału. Słońce pędzi przez przestrzeń kosmiczną z prędkością 100.000 km/godz., Ziemia podąża za nim w ruchu spiralnym obracając się wokół własnej osi z prędkością obrotową prawie 2000km/godz., twoje płuca filtrują powietrze w sposób zupełnie ci nieznany, twoja krew krąży w twoim ciele w niepojęty sposób, włosy i paznokcie rosną bez twojej kontroli i przyzwolenia, enzymy trawienne i bakterie jelitowe robią co mogą, żeby z tego śmietnika, który pochłaniasz zrobić coś pożytecznego dla ciebie i robią to w sposób o którym nie masz pojęcia i nawet nie chcesz mieć. Nieprawdaż?

Tymczasem po głębszym przyjrzeniu się okazać się może, że to co nazywasz „wolną wolą”, też jest iluzją, ponieważ jak pokazują liczne badania z użyciem EFG fal mózgowych, impuls nerwowy świadczący o wyborze A lub B powstaje ułamek sekundy wcześniej niż „twój” wybór. Pojawia się w mózgu impuls opcji A, za 0.5 sekundy ty wybierasz A. Dziwne, nieprawdaż?

Wybór pojawia się w układzie nerwowym na pół sekundy zanim pojawi się w „twojej” świadomości jako chęć naciśnięcia przycisku A.

Czym jest w takim razie to tajemnicze i nieuchwytne „ja”? Niczym, po prostu nie istnieje. Nie ma go.

Jest osobista historia życia, „przechowywana” w pamięci, zbiór nawyków i identyfikacji, kupka leków, kupka pobożnych życzeń, garści marzeń i to wszystko w postaci myśli, wyobrażeń, wspomnień, w sumie to wszystko są myśli. Zbiór myśli związanych z danym ciałem, często sprzecznych, w dużej mierze przypadkowych, w dużej życzeniowych. Czyli „ja” to zbiór myśli. Idea, pomysł. Ulotne i zmienne, bez realnego bytu.

Ludzie, którzy w skutek urazów tracą pamięć, zmieniają się, tracą swoje nawykowe „ja”, swoją „osobowość, często trudno im funkcjonować bez dotychczasowej wiedzy i nawyków. Ale mimo to żyją dalej bez starego „ja”, nierzadko wytwarzając nowe na użytek codziennego życia.

Nie-dualizm jest postrzeganiem bez filtra iluzorycznego „ja”, które wytwarza sztuczne poczucie oddzielenia, iluzję bycia osobnym, niezależnym bytem, ze wszystkimi konsekwencjami tego iluzorycznego postrzegania, czyli cierpieniem, huśtawka negatywnych i pozytywnych emocji, pragnień i motywacji tworzących niekończące się koło pogoni za przyjemnością i unikania kolejnych cierpień. Nie-dualizm jest postrzeganiem jedno-bytowym. Jeden byt (Wszechświat w postaci Nieprzejawionej i Przejawionej, Samoświadoma Próżnia, Dharma, Tao, Istnienie) przejawia się w postaci wielości różnorodnych form, wyłania z samego siebie formy w sobie samym. Formy są przejawem Bytu, Istnienia i dlatego nie są oddzielne od Bytu i nie mogą być oddzielne, ponieważ są z Bytu i w Bycie.

Współcześni fizycy doszli do obserwacji i wniosków identycznych jak te sformułowane przez starożytnych mistyków: materialny Wszechświat wyłania się z i w Wysokoenergetycznej Samoświadomej Próżni (WSP), jest czymś jak hologram, można powiedzieć jak sen.

Wysokoenergetyczna Samoświadoma Próżnia jest całkowicie świadomą potencjalnością przejawiającą z siebie i w sobie dowolne formy i w dowolny sposób dla czystej radości doświadczania. Doskonałość i potencjalność doświadcza samej siebie poprzez przejawianie form, a ponieważ przejawienie ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie, dlatego też pojawia się czas jako sposób zaistnienia form w ich przemianie. Sama WSP jest bezczasowa, jest Istnieniem. Nawet nie można powiedzieć, że jest Wieczna lub Odwieczna, bo to zakłada pojęcie czasu, a czas jest tylko sposobem zaistnienia form. WSP Jest. „Jest” jest jej jedynym atrybutem. Po prostu jest.

Jeżeli spojrzysz z tej niedualnej perspektywy, to okaże się, że zaistnienie-przejawienie się dowolnej formy (puść wodze wyobraźni) i każdy scenariusz zdarzeń, czyli sposób przejawienia się formy w czasie jest równouprawniony i równie prawdopodobny, ponieważ wszystko odbywa się z jednego Bytu, w jednym Bycie i poprzez jeden Byt. Zupełnie jak w piosence: wszystko się może zdarzyć.

Co z tego wynika. Ano nic innego ponad to, że każdy z nas jako forma doświadcza-postrzega permanentnie efekt przejawienia, zaistnienia, kreacji w postaci strumienia zdarzeń i wrażeń nie mając najmniejszego pojęcia o przyczynach, bo te są w Nieprzejawionym, w Próżni. Czyli jesteśmy sposobem doświadczania przejawienia. Jesteś sposobem w jaki Byt postrzega własną kreację, jego narzędziem zmysłu w zasadzie. Czyli obserwujemy i doświadczamy efektów kreacji.

I teraz widzimy dlaczego postrzeganie i działanie z pozycji „ja”, ego, małego „oddzielnego”, niezależnego „bytu” przynosi tyle zamieszania i zamętu. Jedna bolesna iluzja wzmacnia kolejne. Zwykłe nieporozumienie.

Z tej perspektywy rozpatrując nie-dualność, nie-dwoistość postrzegania lub postrzeganie jedno-bytowe, całościowe można powiedzieć, że w momencie dostrzeżenia, rozpoznania natury Bytu jako całości w danej formie pojawia się świadomość Bytu jako całości, co oznacza erozję dotychczasowej świadomości danej formy. Owa erozja nie przebiega niestety bezboleśnie, albowiem wypłynąć muszą nieświadome treści spychane dotąd pod próg świadomości, ponieważ ego, „ja” jest niczym innym tylko sposobem poradzenia sobie z tymi bolesnymi treściami, które są po prostu negatywnymi identyfikacjami nagromadzonymi na drodze warunkowania małego człowieka-dziecka do potrzeb niewolniczego kolektywu. „Rób co ci każę”, „bądź taki-taka jak należy” itd. Społeczne warunkowanie odbywa się systemem kar i nagród i jest robione w szantażu emocjonalnym, krótko mówiąc w strachu, ew. w strachu i w poczuciu winy. Cały ten bagaż społecznego warunkowania tkwi w pamięci ciała, które zwykło nazywać się podświadomością i począwszy od momentu rozpoznania przez daną formę jedno-bytowości powoli zostaje uwalniany przez ciało, ponieważ ciało dąży do dobrostanu (syty, suchy, ogrzany, w dobrym humorze i w dobrym towarzystwie, najlepiej przeciwnej płci) więc w interesie ciała nie leży przechowywanie w pamięci stresujących i bolesnych wspomnień i chce się od nich jak najszybciej uwolnić i jedynym sposobem uwolnienia jest przypomnienie sobie i przeżycie, zobaczenie w świadomości na nowo danej bolesnej, upokarzającej czy stresującej sytuacji z historii życia małego, bezbronnego człowieka, czy to jest trening czystości, czy utrata uwagi rodzica, czy kara cielesna czy cokolwiek innego wywołującego bolesne i trudne lub niemożliwe do zasymilowania emocjonalne przeżycie.

Błogosławioną rola ego-ja na tym etapie jest sposób w jaki spychając dany materiał w niepamięć, dana forma stara się tak kierować swoim postrzeganiem oraz postępowaniem, aby uniknąć podobnych bolesnych doświadczeń. W ten prosty sposób powstaje program danej formy-„osoby”, dumnie odtąd obnoszony na sztandarach: „ja” sobie nie dam w kaszę dmuchać. „ja” niczego się nie boję, „ja” jestem lepszy. Nie muszę dodawać, ale zrobię to, jak oczywistym dla świadomego obserwatora jest komunikat danego ego-formy o jej bolesnym, nieświadomym materiale, gdy obnosząc się z komunikatem „ja” jestem najlepszy, w gruncie rzeczy jest to proste odwrócenie negatywnej identyfikacji: „jestem nic niewart”. Ale ponieważ jest to tak boleśnie oczywiste, że nie jestem w stanie dostrzec tego i odgrywam światu maskę o trywialnie odwróconej treści.

Wspomnijmy tutaj o istotnym fakcie, mianowicie kreacja, przejawienie w Wysokoenergetycznej Świadomej Próżni, możemy nazywać ją odtąd Czystą Potencjalnością odbywa się bezustannie. Jest to Wulkan energii, kreacji, miłości. W związku z tym ego-ja –odwrócona maska danej formy staje rodzajem filtra kierunkującego ową bezustanną energię źródła – Czystej Potencjalności i paradoksalnie (w brew pozorom są to proste sprawy) tak zwana „zewnętrzna” rzeczywistość, która przecież wcale nie jest zewnętrzna, ale dla formy zidentyfikowanej ze swoim „oddzielnym ja” taka się wydaje dostosowuje się do danego filtra ego-ja. Wiec jeśli uważasz, że jesteś nic nie wart, to choć wszem i wobec obnosisz maskę „kto to nie ja”, „jestem najpiękniejsza” itd. to sam –sama ukierunkowujesz tą soczewkę kreacji tak, że twój „zewnętrzny” świat potwierdza ci twoje bolesne przekonanie. Działa tu prosta zasada przejawienia. Czysta Potencjalność lubi nurkować (gubić się w formach), ale lubi też „wypłynąć”, czyli wrócić do siebie. Czyli nie chce zbyt długo trzymać form w iluzji. I cały czas zasila formy informacją: Tam gdzie boli, to bałach, fałsz, to nie-Ty, Kim Jesteś?

No właśnie: Kim jesteś?

Przypuszczam, że nie wiesz. Ponieważ nigdy nie zadałeś sobie tego pytania. Jest zbyt absurdalnie nie na miejscu. „Jak to Kim jestem?” „Sobą. ”

- Sobą? - Czyli Kim?

I tu na ogół następuje głucha cisza, ew. wybuch złości, albo znamienne trzaśnięcie drzwiami...

Jak śmiesz kwestionować istnienie „mnie”? Jestem i koniec. Jestem tym, kim wydaje mi się, ze jestem. Mamy początek dramatu, farsy, czarnej komedii i burleski, w dodatku bez głównego bohaty(!)ra.

No, niestety bez głównego, ponieważ iluzja „jego” istnienia, mimo, że jest iluzją, była jednocześnie błogosławieństwem przetrwania w tym jakże represyjnym i pełnym okrucieństwa kolektywie i nie porzuca się „błogosławieństw” ot tak... Nawet jeśli dźwiganie ich, z roku na rok staje się nie do zniesienia dla ciebie i twoich bliskich na pewno też. Z małych liter, to nie list miłosny.

Wróćmy na ścieżkę. Czyli zasila cię permanentnie strumieniem przejawień stosownie do „filtra” który sobie zażyczysz. ŚWIADOMIE BĄDŹ NIEświadomie. To nie ma znaczenia, ponieważ wszystko jest świadomością i jeśli na własne życzenie wyłączasz się na jej część, to Twoja sprawa i jest to akceptowalne i szanowane na prostej zasadzie, że jest. To tak jakbyś wlazł do salonu pełnego gości bez spodni, przywitają się, skiną głowami, ale i tak będą się rechotać jak żaby. Jawnie lub pokątnie, wszystko zależy, ile papierków zadrukowanych kolorową farbką zwykłeś nosić w tych brakujących spodniach.

Jeżeli Czysta Potencjalność zasila formy permanentnie, to czy świadoma, czy nieświadoma treść świadomości form manifestuje się w postaci materializacji, tak przez nas ukochanych, bo przecież są wszystkim co „mamy”. I otóż pielęgnując nieświadome i bolesne owe treści związane z pierwszymi latami cieszenia się tak doskonałą manifestacją możliwości Czystej Potencjalności jak mamy tu na Ziemi, wyznaczasz sobie, lub raczej dana forma-ego wyznacza sobie strumień manifestacji, dostosowany do zawartości świadomości i nieświadomości. Generalnie są to treści tak intensywne i nasycone emocjonalnym bólem i bólem identyfikacji – tak: sama identyfikacja odbywa się w bolesny sposób, ponieważ nadajesz samemu sobie definicję pod dyktat otoczenia lub przemocy ze strony otoczenia, wbrew sobie. Ponieważ mały – młody organizm posiada świadomość Całości. Ze świadomością Całości, Czystej Potencjalności pojawia się na tym świecie i tu nagle dostaje trening tożsamości (na ogół negatywnej).

Odwołam się w tym miejscu do szczerej introspekcji Czytelnika. Będzie bardziej twórczo (jeśli to w ogóle możliwe wobec możliwości CZP) i bez narzucania.

Każdy miał jak miał, by stać się sobą (CZYLI NIE – SOBĄ). Może sową?

W sensie śnienia na jawie, jak najbardziej tak. Sowa oczywiście nie śni na jawie, ale każdy z nas śni na jawie swój osobisty sen o swoim „osobistym”, „wyjątkowym”, „oddzielnym ja”. Inaczej mówiąc nasz świat to halucynacja. A miarą tę halucynacji i dowodem jej istnienia jest TWOJE Cierpienie. Powiedz szczerze, jak wielkie i jak nieznośne jest Twoje cierpienie, i sam usłyszysz w swoich słowach jak wielkie „ja” dźwigasz i jak kosztowna Halucynacja domaga się rachunków od ciebie w postaci bolesnych emocji, ciężkich myśli, nieprzespanych nocy, lęków, zamartwiania się i frustracji, których doświadczasz, chcąc, aby ten świat był taki jak „ty” chcesz, a ciągle taki nie jest. Nie jest i nie będzie, bo „On” oddaje „ci” „twoje” kreacje w postaci dokładnie odwrotnej od tego czego oczekujesz, oczywiście nieświadomie. Nieświadomie, nie znaczy nie istniejąco. Każdy nieświadomy program, treść, intencja jest, istnieje i spełnia rolę filtra dla nieustannej kreacji i przejawieniu CZP.

Tu wracam to momentu dostrzeżenia świadomości Całości w danej formie, odkąd erozja tożsamości (iluzorycznej) zaczyna mieć miejsce. Jest to proces powolny i nieunikniony, jest to rodzaj ewolucji CZP w samej formie, kiedy świadomość CZP staje się równocześnie świadomością danej formy.

Proces bardzo powszechny ostatnio (od kilkunastu lat) i nie dający się ujarzmić tradycyjnym(!) religiom i nurtom t.z. w. duchowości, gdzie na ogół przyjęte jest, że ty płacisz, a oni mówią ci co masz robić i co myśleć i jak myśleć. Wygodne, no nie? Deal is deal.

Wracając do meritum sprawy. Jeżeli odczuwasz bolesną nudę zasnuwająca twój umysł podczas czytania tego tekstu, to prosty znak, że to nie dla ciebie, daj sobie spokój. Wracaj skrobać zadrukowane papierki z czego się tam da.

Jeśli odczuwasz nieznośny niepokój, ogólnie, lub w jakiejś konkretnej części ciała i jednocześnie odnosisz wrażenie, że świadomość jako taka, jest niekoniecznie atrybutem twojej osoby, znaczy, coś jest na rzeczy...

Niektórzy powiedzieli by, ze kundalini budzi się, ale jeżeli ona wcale nie śpi, a jeszcze nieustannie zasila swoje formy-przejawienia w nieustającym wulkanie kolejnych przejawień, to kto tu śpi? Może ty? Jeśli istnieje ktoś taki, rzecz jasna.

Tak, czy inaczej pozbywasz się swoich identyfikacji, czy tego chcesz, czy nie i odbywa się to nieustannie każdego dnia. Czasem możesz mieć syndrom „Dnia świstaka”, kiedy uparcie trzymasz się jakiejś wizji „ja” (iluzorycznej do gruntu, ale chyba o tym już było) i t. z. w. zewnętrzny świat, który wcale nie jest zewnętrzny, odpowiada ci konsekwentnie tym samym, co sobie życzysz (świadomie lub nie-świadomie, bez znaczenia-wszechświat jest cały świadomością), aż do znudzenia takim samym i rutynowym. Jest to cenione zjawisko, nazywane „bezpieczeństwem”, doświadczanie na okrągło tych samych zdarzeń.

Paradoksalnie dostrzeżenie całości istnienia, jedno-bytowości wszystkich form przed przejawieniem i po przejawieniu pozwala na uwolnienie świadomości formy od ciągłego powielania kręgu cierpień i pogoni za przyjemnością, ale jednocześnie oznacza początek procesu znikania identyfikacji. Podstawą identyfikacji jest definicja „oddzielenia”. Podczas warunkowania uczysz się co to jest „ja” i kolejno identyfikujesz się z definicjami „to ja”. Definicjami dostarczonymi na ogół przez otoczenie. Postrzegając nie-dualnie odkrywasz „niestosowność”, nieadekwatność tych identyfikacji. W historii życia nastąpił dany fakt, sytuacja. Nie wynika z niej definicja „ja”. Dzieje się to retrospektywnie i stopniowo. Po nitce do kłębka.

Pytanie jest, czy dana forma tracąc świadomość bycia oddzielną formą i tracąc identyfikację z nią przestaje istnieć jako taka? Albo raczej, czy jest innym przejawem kreacji Czystej Potencjalności, która tworząc w sobie i z siebie formy istnieje nimi, nie tracąc świadomości całości? Przemiana, po prostu przemiana. I tak wszystko zmienia się permanentnie.

Wiele pytań. Wiele odpowiedzi. Wszystko co jest, już jest, czyli obserwujemy skutki, przyczyny są w Potencjalności. Czyli wszystko co jest, jest już z „góry” zaakceptowane lub dozwolone, z prostego faktu, że już jest, już zaistniało!!!

Skłoniłbym się do rozpatrywania fali nie-dualizmu jako nowej formy przejawienia i tyle. Zmiana jest jedyną zasadą. Zmienia się świadomość formy ludzkiej. Ze świadomości osobowej, „pojedynczej” zidentyfikowanej z danym ciałem, na świadomość kolektywną całego gatunku. Stopniowo i powoli znika iluzja. oddzielenia w kolektywie ludzkim. Iluzja, ponieważ zawartość twojej „osobnej” świadomości i tak jest częścią składową świadomości gatunku, mimo, że wydaje ci się, że jesteś taka-i „osobny” i masz „takie” tajemnice” i „taaką” historię. Czy nazwiemy to Polem Morfogenetycznym, czy noosferą, czy Kroniką Akaszy nie ma najmniejszego znaczenia. Nazwijmy to Ludzkim Obciachem. Ta nazwa lepiej odzwierciedli zawartość kolektywnej świadomości.

 

Tags: