Innymi słowy: będąc zamknięty w skorupie swojego nawykowego „ja” postrzegasz strumień zdarzeń poprzez filtr swoich oczekiwań, awersji, lęków, projekcji i w gruncie rzeczy przez cały czas stawiasz warunek: ten świat ma dziać się jak ja chcę i cierpisz, jeżeli tak się nie dzieje, lub eksplodujesz ze szczęścia i zdumienia, jeżeli czasem tak się zadzieje. Sam wsadzasz się na huśtawkę od paniki do ekscytacji i z powrotem. Tymczasem wszystko dzieje się samo przez się, bez „twojego” udziału.